sobota, 26 lipca 2014

Podryw w Skyrim

Wreszcie się wydało, co należy zrobić, żeby coś tam bara-bara-teges... :-)
Otóż w Pękninie jest świątynia Mary - bogini miłości, miłosierdzia i współczucia, tak ją odbieram (Tak zresztą piszą w poradniku, więc dobrze mi się wydawało).
Jej kapłani i kapłanki (szczególnie jedna) naprawdę przesłodcy i przeegzaltowani, szczególnie zważywszy, że mieszkają w mieście, gdzie raczej ludzie odnoszą się do siebie pogardliwie, mają ze sobą porachunki. Taka mała odmiana.
Nawet zrobiłem już jeden quest dla owej Mary. Pojechałem do dalekiego Ivarsted (Boże, jak w tym Rifcie wszystko jest blisko na mapie, a jedzie się po prostu godzinami....) zadziałać jako taka swatka i doradca sercowy jednej dziewczynie, która modliła się do Mary. No i udało się.
No ale miało być o małżeństwie. Jeden tamtejszy kapłan, odpowiednio zagadnięty, schodzi na ten temat. Okazuje się, że pobrać się to jest błysk - Nordowie jak są skorzy do bitki, tak i do chajtania się. Uroczystość jest krótka i załatwione.
Kapłan przehandlował mi amulet Mary, który zastępuje tu profil na portalu randkowym - sygnalizuje, że jakby co, to  jestem otwarty. Podobno ktoś, komu wpadnę w oko, może się dzięki temu amuletowi do mnie odezwać i jakiś flirt może się zdarzyć. Pożyjemy - zobaczymy. No i ciekawe czy będzie to facet czy babka :-)
A jak pojechałem do Ivarstead, to już tam trochę podziałałem. Ale to już temat na następną przygodę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz