Przyszedł czas napisać coś w rodzaju recenzji gry Skyrim. Ale po kolei, skąd ta myśl?
Otóż wpadł mi w ręce CD Action z grą Risen, którą Vojo określił, że będzie mi się bardzo podobała, bo " jest taka jak Gothik". Śmiesznie, bo właściwie w żadną z nich nie grałem. :-) Ok, gdyby to był masowy, opiniotwórczy blog, właśnie straciłbym większość subskrybentów. Ale jak wiadomo jest to blog niezauważalny w skali internetu, sub-atomowy, więc mogę sobie pozwolić na takie wyznanie.
W rzeczonym CD Action 10/2014 znalazłem recenzję Risen i stwierdziłem, że tak właściwie to myślę i piszę właśnie tak jak autor tamtej recenzji - CormaC. Po prostu muszę się zatrudnić w redakcji.
W rasowej recenzji powinienem zacząć np. od grafiki gry, a przy tym być odpowiednio kąśliwy, no bo przecież recenzentowi żadna gra nie dogodzi, a sposób renderowania kojarzy się z produktami z zeszłego roku, co jest niewybaczalne, bo nie może być graficznie przestarzała, najlepiej jakby była oparta na silniku, którego jeszcze go nie ma. Ja w ogóle tego nie zauważam...
Mógłbym dalej pisać o tych obowiązkowych elementach recenzji, jakimi są fabuła, mechanika czy rozwój postaci przez drzewo umiejętności, profesje, ale nie chce mi się, bo mi i tak nikt nie zapłaci za recenzję w CD Action :-) Dlatego napisze od serca i tylko to, co mnie naprawdę zachwyca.
Przyroda i krajobrazy. Naprawdę jestem zachwycony podróżowaniem po równinach i górkach, po lasach, wzdłuż rzek, wspinając się na skałki, rozglądając, podziwiając. Uwielbiam czasem włączyć sobie stały bieg i tylko kierować myszką i rozglądać się po krainie. Oczywiście czasem wyskoczy wilk, niedźwiedź czy szablozębne i popsuje nastrojową sielankę, ale jak się trzymać traktu, to nie jest tak źle. Zresztą zawsze da się po prostu uciec. Taka podróż naprawdę – choć to zabrzmi przedziwnie – naprawdę odpręża.
Drugą rzeczą, jaka budzi mój zachwyt i podziw, to książki. Tego się nie da opisać! W każdym mieście, w każdym domu czy instytucji jest mnóstwo półek, a na nich znaleźć można niezliczone książki. Potem na forach zorientowałem się, że tych książek jest aż 326. Co to za gigantycznym ogrom pracy! Naprawdę nie mogę wyjść z podziwu . Ktoś musiał usiąść i te książki napisać!
Każda z nich ma te kilkanaście stron i naprawdę ma jakiś sens. Niektóre z nich opisują w sposób niesamowicie epicki i rozbudowany historię Cesarstwa, Urielów, wszystkich innych królów, potem życiorysy bohaterów rzeczywistych czy legendarnych, jakieś Wilcze Królowe, Talosa - jego żywot i kult, i mnóstwo innych. Według mnie to jest ogrom pracy, który kiedyś wystarczyłby na kilkadziesiąt gier. Swoją drogą można się z uśmiechem zastanowić, jaka część graczy w ogóle te książki czyta... Przecież wiadomo, że wystarczy książkę otworzyć, i jeżeli daje punkty umiejętności, to się od razu zaliczają. Często w książce są wskazówki, które ułatwiają później decyzje w różnych kwestiach. Owszem - ja czy Asia, jesteśmy takie świry, że czasem mamy cierpliwość przeczytać całą książkę do końca, ale ile nas jest...
Moimi ulubionymi jednak nie są książki historyczne czy nauczające czegoś o świecie gry, ale takie zupełnie oderwane. Takie powiastki trochę moralizatorskie, trochę jakieś zupełnie fabularne. Ostatnio udało mi się wrócić do jednej z nich, która mnie bardzo zachwyciła swoim klimatem. Żeby było ciekawiej, udostępniam ją w moim wykonaniu jako audiobook. Z góry wybaczcie, było to czytanie na żywca, więc właściwie poznawałem je razem ze słuchaczem, stąd czasem jakieś zawahania czy mało przytomna intonacja. Ale chodzi o zabawę.