sobota, 19 lipca 2014

Gamer Party IV?

Jakoś tak się złożyło, że opisuję same partiesy, zamiast więcej o grze. A przecież w realu proporcja jest inna.
No ale nie przemilczę: Dziś wpadłem do Woja, który ma wakacje i mu się nudzi, więc może grać i chodzić po basenach i wszędzie. I znowu będzie zaraz Mateusz :-)

Dzięki Wojowi odkryłem Pękninę, takie miasto złodziei. Plan był taki, że obaj będziemy w mieście i będziemy sobie robić questy równocześnie na dwu komputerach. Takie MMO :-)
Natomiast praktyka wyszła taka, że Wojo od dawna był już w Pękninie i gdzieś się tam gubił w lochach, a ja usilnie usiłowałem tam dotrzeć, a droga była z Fortu kręta i najeżona niedźwiedziami, które na złość ciągle mnie zabijały. I tak dwie godziny jechałem, a jak już dojechałem, Wojowi już dawno się znudziło i był już gdzieś indziej. Tak że warto.

W Pękninie jest bardzo śmiesznie. Najpierw nie chcieli mnie wpuścić, bo panuje korupcja i czekali na... łapóweczkę. Potem znalazłem taki sierociniec prowadzony przez taką złą piastunkę, o ksywie Dobrotliwa ktoś-tam zresztą... [sprawdziłem - Dobroduszna Grelod, ależ przewrotna ksywa...]. Znałem już jej dokonania z podglądania Woja, więc od razu ją zabiłem na skróty. No to druga opiekunka zaczęła biegać po całym domu i pokrzykiwała histerycznie, jakbym ją własnoręcznie mordował - co przyrzekam, że nie miało miejsca. I robi tak, ilekroć tam wrócę. Zaraz zresztą postaram się wkleić fragment.
Histeryczka Konstancja z sierocińca
Natomiast dzieciaki były zachwycone, że uwolniłem je od sadystki-gnębicielki i dziękowały Mrocznemu Bractwu. Pomieszanie z poplątaniem. Ja może i bym kiedyś wstąpił do bractwa, ale na razie mi się nie udało. Nawet nie wiem czy tu chodzi o Mroczne Bractwo czy Gildię Złodziei, ponieważ przestępczość wszelka tam szaleje i wszyscy wyrażają się o różnych rzeczach aluzyjnie, więc już się gubię. Oczywiście urząd Jarla uważa, że wszystko jest w porządku i nie widzi problemu. Jakież to realistyczne :-)

Tak się potem zastanawiałem, co to za nazwa: Pęknina. Jakaś dziwna. Nie można było nazwać jakoś swojsko: Wędlina albo Gręplina? No bo nie wiem, z czego to się bierze. Przecież miasto nie wygląda na pęknięte. Pięknina to też nie jest. Jakieś pomysły?


4 komentarze:

  1. Z tym sierocińcem i Mrocznym bractwem to jest tak, że przeskoczyłeś pewne etapy dość istotnego questu. Nie wiem, czy Ci to czegoś nie namiesza. W skrócie, tyle ile pamiętam i bez zbytnich spoilerów: w Białej grani jest dom, w którym jest dzieciak, który chyba uciekł z tego sierocińca. On odprawia jakiś rytuał, w którym przyzywa mroczne bractwo, żeby ukatrupiło tą złą piastunkę. Możesz to wykonać i to jest chyba Twoja przepustka do Mrocznego Bractwa. Tak, że jak chcesz, to chyba byłoby lepiej najpierw skoczyć do Białej grani (może skorzystaj po prostu z drzwi w Twoim modowym tajemnym domku za klapą w podłodze) i rozpocznij quest. Mroczne bractwo jest baaardzo ciekawe pod względem questowym ale jak się zwało - bardzo mroczne :)))) (wymagane mocne nerwy). Wybór należy do Ciebie, nie wiem, może mimo przeskoku quest się jakoś zaliczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem. Tu zachowałem się nieklasycznie i celowo testuję odporność gry na zaskakujące sekwencje. Ja już widziałem tego dzieciaka u Woja i mniej więcej wiem, że odprawiał jakieś ciemne rytuały.
      Ale o ile pamiętam, dawno temu, gdy tylko przybyłem do tego najbliższego miasta od Białej Grani na zachód [potem sprawdziłem na mapie - Wichrowy Tron], od razu ktoś mi dał questa, żebym porozmawiał z jakimś Aventusem Aretino. Myślałem, że to jakiś potężny mag i nie chciałem się pchać w wir spraw nowego miasta, bo wtedy nie miałem nawet jeszcze w połowie spraw Białej Grani.
      No ale mówię to, żeby skorygować, bo sprawdziłem - chłopiec mieszka teraz w Wichrowym Tronie, Biała Grań to nasza pierwsza lokacja.
      Wtedy w sumie słusznie, że nie wchodziłem w te ciemne sprawy, bo byłem jeszcze cienkim Bolkiem. Teraz mam poziom jakoś 21, a skradanie 62 :-) więc jestem potencjalnym arcymistrzem Mrocznego Bractwa.

      Usuń
    2. No dobra, teraz mi się klaruje. Ale np. niedawno w jakimś mieście przyleciał do mnie kurier i tajemniczo mrugając dał mi zaproszenie na rzekomo jakiś zupełnie publiczny wernisaż w muzeum gdzieś. No to wyglądało typowo jak tajemnicze zaproszenie do jakiegoś tajemniczego bractwa. No ale jeszcze tam nie pojechałem. Kurier oczywiście nic więcej nie wiedział.

      Z drugiej strony w drodze do Pękniny (długiej i wyboistej) między innymi zaatakował mnie ninja-skrytobójca. Znalazłem przy nim "zlecenie" na mnie. No to ile jest tych "bractw" i co one zamierzają wobec mnie? Czy to jest to samo bractwo i jak przystąpię, to przynajmniej przestaną mnie zabijać?

      Usuń
  2. A tak w ogóle to zadaję się z tymi mętami z Pękniny tylko po to, żeby zyskać dojście do paserów, którzy kupią ode mnie trefny towar, którego mam całe TIRy :-)
    Może ktoś poradzi, jak osiągnąć ten (niecny) cel?

    OdpowiedzUsuń