poniedziałek, 2 lutego 2015

Nowi towarzysze: Esbern i Delphine

Ostatnio zachowałem się wbrew mojej doktrynie, tzn. najwyraźniej pozwoliłem sobie na odwiedzenie questa, który posuwa do przodu główny wątek, a mianowicie wydarzyło się to w okolicach tzw. Niebiańskiej Przystani.

Wałęsałem się w okolicy Iglicy Karth, bo załatwiałem w pobliżu inne questy. No i tamże, co mi się zdarzyło naprawdę po raz pierwszy, musiałem walczyć aż z dwoma smokami naraz: jednym zwykłym, a drugim konkretnie - krwawym. Poradziłem sobie oczywiście, choć poradniki twierdzą, że jest on silniejszy, niż dotychczasowe. Poszło zupełnie dobrze; teraz sobie myślę, że zapewne dlatego, że miałem tam nowych pomocników, choć wtedy ani ich nie widziałem, ani sobie sprawy nie zdawałem.

No i potem właśnie wracam sobie z spokojnie do domu, a tu mi włażą jakieś ludzie obce. Okazuje się że jest to ta Delphine, czyli babka z byłych Ostrzy, i ten stary Esbern, jakiś uczony i dziedzic wszelakiej wiedzy tego ugrupowania. Kiedyś dawno byłem w tych podmokłych lochach pod Pękniną i uwolniłem tam jakiegoś jakiegoś ekscentryka i świrusa i teraz okazało się, że to jest właśnie ten Esbern. No dobrze fajnie mieć przyjaciół znajomych i być w centrum zainteresowania. Ale ci wszyscy ludzie teraz kręcą mi się po domu, gapią się na mnie, i muszę ich odsuwać, gdy chcę przejść...
Ale najgorsze przed nami.

Udałem się po miecz królowej Freydis do wykopalisk Ansilvund, takiej normalnej pieczary z wąziutkimi korytarzami pełnymi pułapek. A cały ten trzyosobowy oddział przed oczywiście za mną. Wyobraźcie sobie, że wykonywać czynności operacyjnych z nimi wszystkimi w tak wąskich korytarzach po prostu się nie da! Z samą Lydią jeszcze dało się jakoś poradzić, ale jak włóczą się za tobą trzy ogony, to po prostu blokujecie się w dowolnym zaułku i zakręcie jaskini, a o dyskretnym wejściu i jakiejś konkretnej strategii można po prostu zapomnieć.
No dobra, w sumie taki oddział ma dosyć niezłą siłę rażenia i właściwie nie muszę się o nic martwić, nawet jak się wypuszczą do przodu. Ale ja się o nich naprawdę nie prosiłem. Delphine mówi mi tylko "Prowadź do Niebiańskiej przystani", a Esbern to nie wiem dokładnie, czego ode mnie chce, ale oczywiście nie łazi za mną z czystej miłości. Coś mi się wydaje zresztą, że Esbern mówi do mnie tubalnym głosem Wiktora Zborowskiego.

Co ciekawe, tych dwoje nowych nie słucha się mnie tak dokładnie: gdy ja się skradam, Lydia skrada się razem ze mną, ale tych dwoje – nie. Może przez to robią hałas. Jak będę chciał, to ich odeślę. Zabawiłem się z nimi jednak swoim zwyczajem wprowadzając ich w zasięg rażenia różnych pułapek w korytarzach i obserwując, jak sobie radzą. Jest to rozrywka niewinna, bo te młoty czy topory ich i tak nie zabijają, a popatrzeć, jak się przewracają i złorzeczą – bezcenne. Czy ja mam jakieś socjopatyczne instykty? Nie - no przecież oni są tylko bajtami informacji w pamięci komputera...

Ansilvund, zmagania moich towarzyszy z pułapkami przez skyrim-player

Wykopaliskach Ansilvund natknęliśmy się znowu na zagadkę z filarami. Nie lubię tych zagadek, tam są 4 filary, każdy o 3 stronach. Łatwo obliczyć, że kombinacji jest 3 do potęgi 4 czyli 81. Dziękuję pięknie.
Kombinacją jest: Ptak-Wąż-Ryba-Wąż.

Na końcu grobowców spotyka się nekromantkę Lu'ah Al-Skaven. Na początku była dla mnie bardzo silna, bo przywołuje, a ja nie umiałem się ukryć, ale potem położyłem ją epicko. Zresztą żeby to nagrać, musiałem powtórzyć cały grobowce, bo mi się zapis nadpisał... No i próbowałem z 10 razy, bo rzadko robi się cut-scena w zwolnionym tempie. No to podziwiajcie:


Skyrim 150131_235153 Lu-ah strzelona przez skyrim-player

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz