poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Amulet Gauldura cz.2

Nie wiem czy pamiętacie, ale jakiś czas temu chwaliłem się, jakim to świetnym sposobem pokonałem takiego głównego bossa szukając pierwszej części Amuletu Gauldura w lochach Folgunthur. Tamten główny boss był rzeczywiście strasznie mocny na mnie wtedy. Teraz wziąłem się za pokonanie drugiego z synów arcymaga Gauldura - Sigdisa Gauldursona, w komnacie Geirmunda, czyli w podziemiach w pobliżu Ivarstead.

Tam przede wszystkim na początku trzeba odważnie rzucić się do studni, nie ma innego sposobu. Jak już przejdziemy jaskinię, to oczywiście ukrytym przejściem wrócimy do tej komnaty na górze.

Tam są m.in. kolumny z symbolami zwierząt, którego to elementu nie lubię, a którego prawidłowe ułożenie jest często niezbędne, żeby przejść dalej. Na początku jak zwykle miałem straszny problem z ustawianiem. Od razu podpowiem wam, że trzeba je ustawić tak, że te z lewej ściany dotyczą kolumn po lewej stronie korytarza i vice versa. Ja na początku myślałem, że chodzi o zwykłą kolejność, czy coś tam. Ja zresztą nie mam talentu do ustawiania, bo za dużo jest kombinacji i raczej korzystam z solucji. No co, liczy się zabawa, a nie jakieś testy na orientację, które zresztą rozwiązuję świetnie, ale wtedy kiedy to o to chodzi, a nie o granie w Skyrim.

Potem jeszcze raz zerkałem w solucję, bo właściwie byłem po prostu niecierpliwy. Złapałem się jak głupi na pułapkę: zaraz przy moście z prawej strony jest dźwignia, ale ta dźwignia uruchamia tylko pułapkę, która nas przebija poziomymi pikami, zamiast spuszczać most. Okazało się, że wystarczy, że się obrócę do tyłu, bo na tylnej ścianie jest już odpowiednia dźwignia... No cóż, przyznaje się przed wszystkimi, czasem jestem tuman i potem się dziwię, jak ja mogłem tego nie widzieć albo spróbować.

Ale najfajniejszą sprawą była walka z samym bossem.
On tak jak tamten jego brat, robił sztuczki magiczne. Gdy go zabijałem, odradzał się cały czas w 3 egzemplarzach na 3 podestach. A zresztą głównie atakował moją Lydię, a wiadomo jak kończy się jej atakowanie :-). Ja szyłem do niego z ukrycia z łuku. Pomogłem sobie jeszcze smoczym krzykiem ogniowym, i po paru takich turach nagle już się nie odrodził.
Akurat amulet przy nim znalazłem, czyli wszystko poszło normalnie - wbrew temu, o czym można poczytać na forach, że gra się jakoś blokuje, że tego amuletu przy nim nie ma i nie da się ukończyć questu.

Wspomnę też, że przy pająkach i w ogóle zakamarkach jest troszkę fajnych skarbów, więc należy jak zwykle pomyszkować.
Ponadto był tam taki kolejny korytarz z automatycznie wahającymi się toporami, no to znowu nie mogłem sobie odmówić zabarwienia się kosztem Lydii, którą tam ustawiłem i patrzyłem, co wyczynia i co wykrzykuje, nie wiadomo zresztą, czy pod adresem bliżej nieokreślonego przeciwnika uruchamiającego te topory, czy też do mnie, bo się domyśliła, że to ja ją tak wrobiłem. Nieważne. Ona bardzo łatwo wybacza i nic nie pamięta. :-)
Zresztą podobnie zabawiłem się z wrogim draugiem, którego sprowokowałem do wejścia pod takie topory i tam walczenia z Lydią. On padł, ona jak zwykle przeżyła. "Ale głupi ci Rzymianie". (Krótki konkurs: skąd ten cytat?)

Z ostatniej chwili:
Najgorsze jest to, że nie widzę opisu walki z poprzednim Gauldursonem, a przecież były screen i sposób był fajny. Jestem pewien, że to pisałem... Chyba będę musiał uzupełnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz